2009 – 1LIVE (BRIAN MOLKO)

Brian słyszeliśmy iż trasa Meds była tak zabójcza iż prawie się poddaliście. Czy to prawda?
BRIAN: Była gwoździem do trumny tego co nazywamy Placebo II ? czyli z Stevem Hewittem na pokładzie. To był koniec naszej wspólnej pracy i rozpad przyjaźni. Było to bardzo bolesne i wydarzyło się podczas końcowej części trasy Meds.

W czym tkwił problem?

BRIAN: Musiałbyś jego zapytać ponieważ nie ma go tutaj dziś i nie może się bronić. I myślę, że nie powinno się kogoś oczerniać tylko ze względu na ciągle obecny pewien stopień rozgoryczenia czy sprzeczne opinie dotyczące pewnych spraw. Dla mnie osobiście to było jak bycie w zespole z nieznajomym. Co boli szczególnie jeśli ten nieznajomy był kiedyś twoim przyjacielem czy nawet bratem. Ale stawało się coraz bardziej oczywistym iż mamy inne priorytety i pomysły odnośnie tego co chcemy osiągnąć jako zespół. Na samym końcu to było prawie jak codzienne chodzenie do pracy a tego nienawidzę. Nie było wcale zabawy. Głownie dlatego iż członkowie zespołu kompletnie ze sobą nie rozmawiali. Nie było pasji, wszystko było mechaniczne. Prawie jakbyśmy używali czasomierza. A to zdecydowanie nie był powód dla którego zdecydowałem się dołączyć do zespołu. W tej sytuacji mieliśmy dwie możliwości: skończyć ze wszystkim ponieważ zabawa się skończyła bądź zrobić coś drastycznego i sprawić iż całość przetrwa.

Pomimo przyjaźni?
BRIAN: Tak to było prawie jak rozwód. Nie ma zbytniej różnicy między małżeństwem i dołączeniem do zespołu: na początku sex zawsze jest świetny [śmiech] I nasze koncerty były fantastyczne na początku. Ale później już tak nie było. Czasami były nawet bardzo złe. Zdecydowanie nie na poziomie na którym powinny być. I dlatego musieliśmy coś z tym zrobić.

W tym odniesieniu jak terapeutyczna jest Batlle for the Sun?
BRIAN: Tak samo jak Meds ale w inny sposób, ponieważ znajduję się teraz w innym punkcie życia niż wtedy. Powiedziałbym iż każdy album jest pewnego rodzaju katharsis i terapią. Możesz mówić o wszystkim co brzęczy w twojej głowie, możesz to uzewnętrznić. Ale również możesz bardzo obiektywnie zająć się uczuciami które powodują złość i zmartwienia. Tak aby uczynić z nich coś pozytywnego ? czyniąc to jesteś w stanie je lepiej zrozumieć.

Ostateczny produkt nazywacie Hard Pop? Co przez to rozumiesz?
BRIAN: Odnosi się to głownie do piosenki Bright Lights.. Tylko dlatego iż próbowaliśmy tą piosenką zbudować most pomiędzy noise rockiem w stylu My Bloody Valentine i piosenką pop. Nie mam pojęcia czy nam się udało. Może raczej powstał wiadukt. Ale myślę że zdecydowanie na tym albumie są momenty gdzie pewność siebie i zabawa stają się bardziej widoczne dużo bardziej niż na Meds.

Dołączył do was wytatuowany Kalifornijczyk Steve Forrest. Jak wpasował się on w pozostałą bladą, nie-wytatuowaną część zespołu?
BRIAN: Dobrą rzeczą jest to iż teraz gdy mamy w zespole pół człowieka pół atrament my już nie musimy się tatuować ponieważ on ma wystarczająco dużo tatuaży za nas wszystkich. Podnośi wskaźnik tatuażu dla całego zespołu.

A co z różnicą wieku 14 lat? Czy raczej.. nie jest on odrobinę za młody dla was?
BRIAN: To prawda jestem w tym samym wieku co jego matka. I straciłem dziewictwo w roku w którym się urodził co jest dość zabawne. Ale nie jestem jego ojcem! Jego matka i ja byliśmy w tym czasie na różnych kontynentach. I muszę przyznać iż specjalnie szukaliśmy różnicy wieku. Dziury pokoleniowej. Chcieliśmy świeżej młodej krwi w zespole.

Wampiry rock?n?rolla?
BRIAN: Dokładnie. W najlepszym ?Zmierzchowym? stylu. Ale również jeśli tylko ten album będzie choć w połowie tak popularny jak byśmy tego chcieli to oznaczać to będzie dużo długich koncertów. Dlatego potrzebujemy kogoś z nieustającą siłą. Chceiśmy również kogoś kto jeszcze nie odniósł sukcesu. Kto nie doświadczył jeszcze tego przez co przechodziliśmy ze Stefanem. Mam na myśli iż gramy już 15 lat i wiedzieliśmy i doświadczyliśmy już prawie wszystkiego. Niebezpieczeństwo lekkiego zepsucia zawsze jest obecne. I chcieliśmy kogoś kto jeszcze tego nie zna. Kogoś z młodzieńczym entuzjazmem i dziecięcą naiwnością która się również nam udzieli. Może nas zarazić i ożywić. Podczas gdy Steve i tak jest bardzo rozentuzjazmowany i bardzo energiczny.

Czego możemy się spodziewać po waszym występnie na Rock am Ring/Rock am Park? Skupicie się na nowym materiale?
BRIAN: Granie tylko nowych piosenek podczas festiwali było by po prostu niewłaściwe. Prawie aroganckie. Festiwale są jak impreza. Przynajmniej dla publiczności. Jesteś na świeżym powietrzu, rozpuszczasz włosy i tarzasz się w błocie. Dlatego ważne jest aby wybrać odpowiednie piosenki i właśnie to zamierzamy zrobić. Zagramy trochę nowego materiału ale również dużo klasyków. Gdy rozpoczniemy jesienną europejską trasę w arenach będziemy grać więcej nowych piosenek ale również nowe aranżacje starych tytułów. Po prostu kochamy coverować własne piosenki.

Zespołem złożonym z 6 osób?
BRIAN: Co jest dla nas czymś całkiem nowym i dlatego też bardzo ekscytującym. Na przykład po raz pierwszy mamy z nami skrzypaczkę. Nazywa się Fiona Brice i jest odpowiedzialna za aranżacje smyczków na nowej płycie oraz na Meds. Dlatego też oczywistym było zapytanie jej czy zechciała by z nami wyruszyć w trasę. Będzie również grała na skrzypcach w paru starych utworach co nada im całkiem inny wymiar. Więc będzie ekscypująco. Całkiem nowy zespół.

tłumaczenie: placeboworld.pl


Dodaj komentarz