2013 – NYLON SINGAPORE (STEVE FORREST )

As Loud As Love
Dużo czasu już minęło odkąd Placebo występowało tu, w Singapurze. Ok, tak naprawdę to tylko 3 lata, ale ich koncert 27 sierpnia, nie mógł się odbyć wcześniej. Odliczamy również dni do wydania siódmego albumu studyjnego zespołu, Loud Like Love. W czasie, gdy pozostałe do koncertu tygodnie i dni mijają, mamy okazję porozmawiać z perkusistą Stevem Forrestem, co pozwoli nam przetrwać oczekiwanie. W wywiadzie, opowiada o nowym albumie, „Brzmieniu Placebo” oraz jego szalonej miłości do Blink 182.

Gdzie teraz jesteś?
Steve: Jestem w Berlinie. Robimy tu małą promocję z Brianem i Stefanem.

Placebo ostatni raz wystąpiło w Singapurze w 2010 roku. Co nowego szykujecie tym razem?
S: Mam nadzieję, że będziemy grać dużo materiału z nowej płyty. Nie ustaliliśmy jeszcze setlisty, ale nadchodzący koncert w Singapurze odbędzie się przed wydaniem płyty, więc zagramy kilka nowych kawałków, ale oczywiście jeszcze nie całość. Tak więc, zagramy coś nowego i pomieszamy to ze starymi piosenkami, których dawno nie graliśmy. Chcemy, aby był to wyjątkowy koncert, ponieważ długo nie graliśmy w Singapurze, poza tym z ostatniego występu tutaj mamy dobre wspomnienia, bo ludzie okazali nam sporo miłości. Nadal staramy się ogarnąć część wizualną, ale na pewno będzie inna niż ostatnio i mamy nadzieję, że ludzie polubią nowy materiał.

Powiedz nam coś więcej o temacie przewodnim i inspiracji dla „Loud Like Love”. Czego możemy się spodziewać na tym albumie?
S: Myślę, że powracającym tematem jest miłość. I jest to miłość we wszelkich możliwych kierunkach i postaciach – nie są to tylko i wyłącznie piosenki w stylu „Kocham cię”. Na nagraniu pojawia się bardzo eklektyczna mieszanka dźwięków i momentów, w co włożyliśmy mnóstwo krwi, potu i łez, zatem czujemy, że jest to najlepsza rzecz, jaką zespół kiedykolwiek zrobił. Bądźcie przygotowani na coś bardzo nowego i bardzo dużego.

Pierwszy singiel z nowej płyty, „Too Many Friends”, ma słowa, które mówią o posiadaniu zbyt wielu znajomych w social mediach, co tak naprawdę nie pomaga w byciu mniej samotnym w prawdziwym życiu. Czy w innych kawałkach na albumie pojawia się również temat samotności?
S: Nie, raczej nie. Osobiście uważam, że posiadanie zbyt wielu znajomych nie jest niczym odrażającym. Piosenka przywołuje raczej pytanie, czy te nowe sieci społeczne tak naprawdę przybliżają ludzi, jak to miały w swoim założeniu. Czy raczej oddalają ludzi od siebie? Czy sprawiają, że ludzie tracą równowagę? Jeśli chodzi o resztę nagrania, Brian jest bardzo szczery w tekstach, więc poruszają one wiele aspektów miłości i związków, zarówno prawdziwych jak i nie. Żeby to zrozumieć, trzeba to po prostu usłyszeć.

Czy proces tworzenia albumu różnił się od poprzednich?

S: Tak! Poskładanie wszystkiego razem zajęło nam prawie rok, ponieważ w trakcie nagrywania koncertowaliśmy, więc musieliśmy zaczynać i przerywać pracę. Dlatego było to wyjątkowe, głównie ze względu na fakt, że normalnie wchodzimy do studia i nagrywamy całość, a ten album nie powstał w ten sposób. Nie planowaliśmy nawet nagrania, jakoś tak wyszło. Nagraliśmy piosenki na EP-kę B3, została ona wydana, a jako że podobała nam się współpraca z Adamem Noble, producentem, pomyśleliśmy, czemu by nie?
Proces twórczy był o tyle wyjątkowy, że sami stawialiśmy sobie wyzwania, zarówno jako muzykom jak i ludziom. Dla mnie osobiście była to największa frajda jak dotąd. Najbardziej męczące były dla mnie te nieustanne przerwy w pracy, ale patrząc na rezultat, cieszę się że jednak odbyło się to w taki sposób, a nie inny. Najbardziej jednak cieszę się ze względu na Adama Noble, ponieważ eksperymentowaliśmy z nim, robiąc rzeczy, których nie robiliśmy wcześniej: zabawa z elektroniką, zapętlaniem i tym podobnym, granie obok elektroniki na perkusji akustycznej, wszystko było dla mnie sporą zabawą, czasem jednak trudną i ciężką. Jednak było to zabawne doświadczenie, i myślę że ogólna atmosfera naszej pracy w studio była naprawdę dobra.

Czy brzmienie zespołu zmieniło się od czasów „Battle For The Sun”?
S: Zespół wykorzystywał pętle na poprzednich nagraniach, ale przy tym wprowadziliśmy na przykład iPad. Poza tym nagrywaliśmy w studio, które nie zmieniło się od lat 70., więc rezultatem jest mieszanka starych instrumentów i iPada, oraz wszystkich zabawnych dźwięków i rzeczy, które nam przychodziły na myśl. Nagranie jest momentami bardzo intymne, ale nie straciło na swoim rockowym wnętrzu. Jeśli chodzi o zmianę brzmienia, myślę że każdy album jest pewnego rodzaju reakcją do swojego poprzednika. Mamy zatem nadzieję iść wyżej i dalej od tego, co zrobiliśmy ostatnio, ale uważam, że istnieje pewna nić połączenia pomiędzy wszystkimi albumami Placebo, która pozwala ci myśleć, że to zdecydowanie kawałek Placebo. Nie potrafię dokładnie opisać jak różni się ten album od innych, najlepiej chyba samemu to usłyszeć.

Na przestrzeni lat muzyka Placebo była określana mianem alt-rocka, glam rocka a nawet Britpopu. Jakbyś opisał ją teraz?
S: Przypuszczam, że opisałbym nasze brzmienie jako „technikolor”. Jest tam rock alternatywny, są również melancholijne i orkiestrowe brzmienia… Chyba porzuciliśmy te konkretne gatunki, tworząc nowe dźwięki przez lata. Teraz znajdujemy się w komfortowym położeniu i przeskoczyliśmy z tych gatunków w coś nowego, czego nie potrafię za bardzo opisać. Pojawiliśmy się chyba z własnym brzmieniem – i tak właśnie brzmimy. Jak my. Tylko tak potrafię to wyjaśnić. Jest to wyjątkowe połączenie wszystkich naszych ulubionych gatunków muzycznych, którymi sie inspirujemy.

Z twojego konta na Twitterze dowiedzieliśmy się, ze jesteś fanem Interpolu. Jeden z twoich fanów pyta, które piosenek Interpolu jest twoimi ulubionymi?
S: Ooooh, ok, jestem gotowy. Nawet teraz mam otwarty folder z piosenkami Interpolu. Więc, naturalnie musi to być „Evil”. „Obstacle 2”, „NYC”, „The New”, „Take You On A Cruise”. Szczerze mówiąc, ciężko wybrać top 5.

Oprócz Interpolu, jakie jeszcze lubisz zespoły?

Mogę słuchać wszystkiego, staram się słuchać tak szerokiej gamy muzyki jak tylko mogę. Kupuję płyty prawie codziennie. W tej chwili słucham sporo Beach House, no i niewątpliwie bardzo mi się podoba nowy album Sigur Rós. Nie mogę przestać słuchać też nowej płyty Daft Punk. No i dobre jest też nowe nagranie Vampire Weekend.
Słucham też sporo starej muzyki, ponieważ żeby zrozumieć to co się dzieje teraz, trzeba poznać to, co było wcześniej. Staram się zawsze znaleźć coś co mi się spodoba. Niektóre z moich stałych ulubionych zespołów to The Walkmen, uwielbiam ich, Death Cab For Cutie… Albumy tych zespołów po prostu kocham. Na przestrzeni lat poruszyło mnie również Radiohead. Jeśli mam być szczery, ze względu na sentyment, Blink 182 był moim najbardziej ukochanym zespołem. Nadal mam wszystkie nagrania, a ostatnio zacząłem ich na nowo słuchać. Wciąż je uwielbiam i jestem do nich przywiązany, i nawet jeśli było mi ciężko się przyznać do tego, ponieważ nie są oni zbyt modni, naprawdę kocham ten zespół. Jeśli dorastałeś w Kalifornii w latach 90., to był twój ulubiony zespół pop-punkowy. Każde dziecko w Kalifornii, szczególnie jeśli było perkusistą, kochało Blink 182.

Czy preferencje muzyczne reszty członków zespołu różnią się od twoich i jak się to ma do wspólnego tworzenia muzyki?
Wszyscy mamy podobne gusta muzyczne, ale lubimy też kompletnie inne rzeczy. Odnajdujemy się na pewnego rodzaju wspólnym podłożu, z zespołami i artystami, których wszyscy lubimy. Stefan jest bardzo obeznany w muzyce klasycznej, jest świetny jeśli chodzi o kompozytorów i te sprawy, ja zaś niewiele wiem na ten temat. Brian z kolei ma sporą wiedzę o muzyce pop z lat 80. Myślę jednak, że kiedy się spotykamy, dzięki dynamice która się tworzy między nami z tego powodu, słuchamy razem praktycznie wszystkiego co się da. Jesteśmy wielkimi melomanami. Kochamy, kochamy, kochamy muzykę. Kiedy przychodzi do napisania czegoś, każdy daje od siebie coś czym został zainspirowany. Sprawia to, że stale mamy inspirację i czerpiemy z tego pomysły. Musisz słuchać muzyki żeby ją tworzyć, tak myślę.

Czy chcesz coś powiedzieć fanom w Singapurze przed waszym koncertem tutaj?
Hmm, mam nadzieję że wszyscy zjawią się na koncercie i że wszyscy Singapurczycy polubią nowy album. Mamy nadzieję również że i wy się zjawicie. Minęło trochę czasu, trzeba się spotkać!

ŹRÓDŁO

TŁUMACZENIE: KAROLINA


Dodaj komentarz