Wywiad Slam Magazine – kwiecień 2022 – Brian Molko

Na płycie „Never Let Me Go’, która jest pierwszym albumem studyjnym Placebo od ponad 8 lat, Brian Molko daje upust swojej złości.

Gniew tego skądinąd introwertycznego frontmana jest błogosławieństwem dla nowych piosenek. On i basista Stefan Olsdal nigdy nie brzmieli tak odważnie i potężnie, jak na ich najnowszym krążku.

Werwa i pośpiech utworów takich jak „Twin demons” czy „Try Better Next Time” przypominają dawny zespół Placebo, który w połowie lat 90. postraszył nurt Britpopu takimi hitami jak „Nancy Boy” i „Every You Every me”.

Brian Molko wyjaśnia nam osobiście, skąd wzięła się cała ta wściekłość.

Czytałem, że cierpisz na bezsenność. Jak minęła twoja noc?

„Zadowalająco. W tej chwili jest całkiem dobrze. Brak snu przychodzi etapami. Tak jest odkąd byłem nastolatkiem. Kiedy tak się dzieje, doświadczam kilkumiesięcznych okresów spania zaledwie od 3 do 4 godzin na dobę. Prawie nic nie działa przeciwko temu. Pozytywnym aspektem tego stanu halucynacji jest to, że otwiera mój umysł. Wtedy melodie i teksty ukazują się przede mną w środku nocy. Muszę wstać i podejść do pianina, grać i nagrywać. Tak powstała piosenka „Beautiful James”. Ten stan delirium ma w sobie coś magicznego. Ale konsekwencje dla mojego dobrego samopoczucia psychicznego i fizycznego są poważne”.

Jak to się objawia?

“Cóż, miesiące bez snu sprawiają, że powoli tracisz rozum”

Czy zamieniłbyś swoje fazy bezsenności na spokojne noce, ale bez żadnych pomysłów?

 “W każdej chwili. Nie wierzę w ten stereotyp wedle którego artystę trzeba złamać lub zamęczyć. Pisałem już ponure piosenki, kiedy byłem bardzo szczęśliwy i odwrotnie. Albo jesteś autorem piosenek, albo nie”

Gdzie w tej chwili jesteś?

 “Obecnie przebywam w Londynie i przygotowuję się z zespołem do nowej trasy”

Jesteś w swoim domu?

„Nie, Londyn nie jest już moim domem. Opuściłem Anglię w lutym 2021 roku. Jestem  po-Brexitową sierotą”

Dokąd się przeprowadziłeś?

„Oczywiście do Europy. A gdzie mógłbym? (śmiech) Teraz mogę się z tego śmiać. Ale ogólnie bardzo niepokoiło mnie to, co działo się w Wielkiej Brytanii w ostatnich latach. Mój wyjazd jest moim ostatnim „Fuck You” skierowanym do ludzi w rządzie.
A także do wszystkich zwolenników Brexitu – głupców, którzy chcieli odebrać mi moją europejską tożsamość. Właśnie to dostają teraz. Wszyscy ci kłamcy i socjopaci, którzy wykonali bardzo dobrą robotę, aby uczynić nas śmiesznym i beznadziejnym narodem. Czuję się opuszczony i wydymany przez mój kraj. Dlatego się wyprowadziłem.”

Brexit był już przesądzony w 2016 roku. Dlaczego dopiero teraz tak mocno cię to dotknęło?

„Oczywiście, Brexit nie nadszedł z dnia na dzień. Ale efekty dopiero teraz powoli stają się zauważalne. Ostatecznie pojawiła się kolejna niepewność. Czuję się cały ogarnięty tymi wszystkimi niepewnościami i zagrożeniami, które spadają na nas od lat. Koronawirus postawił przede mną pytanie, czy kiedykolwiek jeszcze będzie możliwe ponowne koncertowanie w starym stylu i czy w ogóle istnieje jakaś przyszłość dla zespołu. Nikt nie może żyć wyłącznie z zysku z samego Spotify. Ciągle zadaję sobie pytanie, czy nadal mam pracę i jak mam dalej postępować. Dużo czasu spędzam siedząc, martwiąc się i dramatyzując, że już nigdy nie będę w stanie grać muzyki. Brexit i Covid były dla mnie bliźniaczym demonem, który wprawiał mnie w złość i depresję. Wiedziałem, że muszę stąd wyjechać, inaczej załamię się psychicznie i fizycznie. Czuję, że już tutaj nie należę.”

Od tamtej pory minął już rok. Czy przeprowadzka zmieniła coś w twoim życiu?

“Tak, moje zdrowie znacznie się poprawiło odkąd nie mieszkam już w Londynie. Miasto samo w sobie mnie zabijało: było zbyt głośne, zbyt zatłoczone, zbyt szybkie, zbyt agresywne. Londyn staje się coraz bardziej podobny do Nowego Jorku. Ale Stefan nadal tam mieszka. Nie przejmuje się tak bardzo jak ja, że wyspy brytyjskie powoli toną”.

Gdzie obecnie mieszkasz?

“Niestety, nie powiem. W Londynie wiele osób wiedziało, gdzie mieszkam. Dzieciaki często pojawiały się przed moim domem i dzwoniły do drzwi. Kiedy wychodziłem, śledziły mnie. Dlatego też, zachowam dla siebie moje obecne miejsce zamieszkania. W związku z tym nie udzielam się także na Instagramie. Fani wywiesili nawet przed moim mieszkaniem w Londynie plakat z napisem „zaginął”. Całkiem jak kot, który jest poszukiwany.

Nadal jesteś spokojnym i wycofanym człowiekiem, ceniącym swoją prywatność prawda?

 “W stu procentach. Chcę istnieć wyłącznie jako wokalista Placebo. Poza pracą jestem skryty i wstydliwy. Nie potrzebuję rozgłosu, kiedy kupuję rano bułki.”

Czy utwór “Went Missing” porusza kwestię twojej wyprowadzki z Londynu?

„Nie. „Went Missing” to przede wszystkim kontemplacja mojego bliskiego związku
z moim terapeutą uzależnień. Ilekroć miałem nawrót nałogu wokół mnie robiło się ciemno jak smoła. Znikałem wewnątrz siebie i na zewnątrz. Kiedy wracałem do rzeczywistości on mówił mi: „Musiałeś na chwilę zniknąć z powierzchni ziemi”. Piosenka opowiada także o tym, jak od czasu do czasu moje uzależnienie stało się widoczne dla publiczności. Kilka razy w historii Placebo nie udało mi się przebrnąć nawet przez pierwszą piosenkę. Często przerywałem występy w trakcie utworu „For What It’s Worth”. Stąd wziął się ten fragment „I felt of the face of the earth, people were singing “What it’s worth“.“

Czy jest ci przykro z powodu tych niepowodzeń związanych z nadużywaniem narkotyków?

„Tak, żałuję, że moje uzależnienie od czasu do czasu wymykało się spod kontroli, do tego stopnia, że wręcz górowało nad moim życiem publicznym i zawodowym. Uważam, że to haniebne i krępujące, że nie zawsze byłem w stanie zagrać koncert do końca.”

Co dawały Tobie narkotyki?

 „Zniszczenie samego siebie. Poszukiwanie tej ucieczki, która pozwalała mi nie czuć się sobą. W zasadzie uciekałem od siebie, od własnej osobowości. Przez wiele lat nie rozumiałem, że ludzie, którzy są mi bardzo bliscy, bardzo się o mnie boją. Każdy, kto ma bliski związek z osobą, która znika, martwi się o jego życie i może obawiać się, że nigdy więcej go nie zobaczy.”

Czy teraz masz to pod kontrolą?

 ‘Ujmę to w ten sposób: przez kilka lat pracowałem nad zmianą stylu życia, które jest znacznie bardziej pohamowane i umiarkowane”’

Czy w utworze “Fix Yourself” opowiadasz o tym jak udało ci się naprawić samego siebie?

„Nie, „Fix Yourself” to taki utwór „pieprz się”. Nie chodzi tu o mnie. Chodzi o tych wszystkich kłamliwych, nędznych hipokrytów. „Jestem znudzony twoim kaukaskim Jezusem” to jeden z moich ulubionych wersów, jakie kiedykolwiek napisałem. Ta piosenka jest skierowana do wszystkich, którzy mają na celu szerzenie swojej moralności. Począwszy od kościoła. Nie pozwolę księdzu mówić mi, jak mam żyć i co myśleć. Powinni sami zacząć zmieniać swoje życie i otoczenie.”

Ale nie chodzi tylko o kościół?

 „Nie, nie. Chodzi o wszystkich. Jestem wściekły również na tych aktywistów
w mediach społecznościowych, którzy tworzą swój cholernie osobisty stosunek do jedynej słusznej prawdy i zmuszają innych do takiego myślenia. Kim są ci faszyści klawiatury? Nikt nie musi niczego mi wmawiać. Jestem wolnym duchem i wolnym myślicielem.”

Album „’Never Let Me Go” jest w całości ostrym i pełnym wściekłości nagraniem, prawda?

 „To nasz „Fuck you” album – i całkiem słusznie. Jest to zdecydowanie najbardziej gniewny i pełen zdenerwowania krążek, jaki kiedykolwiek zrobiliśmy. I jest bardzo skupiony na swojej udręce i złości. Ze względu na zmianę stylu życia zyskałem znacznie większą jasność niż w dawnych czasach. Narkotyki już nie stoją mi na drodze. W tych piosenkach jestem bardziej precyzyjny i konkretny. Przekazuję wielkie idee zaledwie w kilku słowach.“

Co obecnie cię wkurza? Oprócz kościoła…

 „Och, od czego powinniśmy zacząć? Trudno mi być na tym świecie bez ciągłego zmartwienia. Wszystkie te krzyczące niesprawiedliwości, które wywodzą się głównie
z pogoni za zyskiem i czystą chciwością, zabijają mnie. Weźmy choćby niesprawiedliwość szczepionek. Wokół chodzą bogaci biali ludzie i krzyczą „Rząd nas tłumi”. Czy ci ludzie byli kiedyś w obozie dla uchodźców? W kolonii osadniczej
w Palestynie? W Rosji? Cholera. Ludzie, którzy nie są zaszczepieni, ponieważ myślą, że są w dyktaturze, są tak obrzydliwi i absurdalni. Zysk jest bogiem! To jest takie chore. I nie, nie będzie kapitalistycznego rozwiązania kryzysu klimatycznego. Przede wszystkim to właśnie kapitalizm wciągnął nas w to gówno.”

“Chemtrails” to piosenka o teoriach spiskowych. Co powiesz tym  „zwolennikom niekonwencjonalnego myślenia”?

  „Kpina. Nic więcej… chociaż… tak: pogarda.”

Czy uważasz, że dzięki muzyce możesz przetwarzać swoją złość w coś kreatywnego?

  „To absolutnie prawda. Bez mojej złości nie byłoby tej potężnej, wpływowej płyty. Jako człowiek współczujący nie mogę przejść trzech kroków bez wkurzania się z powodu niesprawiedliwości obecnej na każdym rogu. Chciałem opowiedzieć z ludzkiej, empatycznej perspektywy, co robi z nami inwigilacja, kapitalizm drapieżników, chciwość i nienawiść. Zdecydowanie wiele we mnie narosło.”

Przez 8 lat nie wydaliście żadnej studyjnej płyty. Jaki był wpływ ostatniej trasy koncertowej z okazji 20-lecia zespołu na proces twórczy?

  „Ogromny. Ta trasa była takim trochę masturbacyjnym, komercyjnym doświadczeniem, które trwało przez dwa lata. Pod koniec poczułem się zupełnie pusty. Możesz sobie od czasu do czasu pogratulować, ale to było naprawdę za długo. Byliśmy wypaleni do cna. Nie mogliśmy i nie chcieliśmy już grać. Po tym doświadczeniu nic innego mi nie pozostało, jak napisać album w stylu „Never let me go”. Album, który jest brutalny i stawia rzeczy na swoim miejscu”

Pomimo całej tej społecznej frustracji są pewne pozytywne aspekty i postęp. Weźmy choćby równość i różnorodność. Są to tematy, które Placebo podkreślało od zawsze i które stają się coraz bardziej naturalne i akceptowane.

„Tak to prawda. Wiele z tego, co ma związek z płcią lub seksualnością, nie jest już egzotyczne i staje się dziś częścią ogólnego myślenia. Wiele kwestii, które dzisiaj poruszamy nie miało prawa  istnieć 25 lat temu. Wtedy był podział na hetero, gejów i bi. Dalej nie było już nic. Nawet w kwestiach pochodzenia i koloru skóry sytuacja zmieniła się na lepsze.”

Ale?

 “Nie wiem, czy tak naprawdę żyjemy w lepszym świecie. Spójrz co się dzieje
w Europie. Zdecydowanie więcej jest populistów, czy ekstremistów prawicowych niż 20-30 lat temu”

Czy przeżywamy życie, które ma coraz mniej sentymentów? Czy jest to tylko iluzja spowodowana małym komputerem, który nosimy ze sobą 24 godziny na dobę?

  „Uwierzyłem, że świat staje się też bardziej pokojowy i sprawiedliwszy. Ale widzimy, że to tylko złudzenie. Martwię się, że opinia publiczna w krajach zachodnich w końcu stanie się martwa”.

Twój syn Cody, który obecnie odnosi sukcesy jako aktor ma już 16 lat. Dorasta w perspektywie wojny w Europie. Czy obawiasz się o jego przyszłość?

  „Zdecydowanie tak. Ledwie wie, jak to jest być beztroskim. Najpierw przez dwa lata cierpiał z powodu pandemii, a teraz cierpi za rządów Putina. Cholera! Jestem dzieckiem lat 80-tych. Za moich czasów nie było kamer monitorujących co kilka metrów, a telefony nadal były połączone ze ścianą kablem. Świat mojego syna nie może się równać z moim. Cieszy się postępem. Ale w pewnym momencie będzie musiał zapłacić cenę za tę pstrokatą teraźniejszość i przyszłość, która na niego czeka. Stracił swobodę chodzenia po ulicach, nie trafiając na celownik kamery monitoringu. Nienawidzę tych rzeczy. A jego telefon komórkowy jest de facto medium kontrolnym. Trzyma go jako zakładnika, ale oczywiście on tego nie widzi. Zna tylko to kopnięcie dopaminy, które wzywa go do ciągłego spoglądania w ekran.”

Czy dla ciebie, jako osoby wiodącej raczej pustelniczy tryb życia, pandemia była przyjemna?

 „Lubię maski. Zawsze tęskniłem za większą anonimowością, a mój niski wzrost umożliwiał mi poruszanie się całkiem dobrze bez robienia zamieszania. Ale z tkaniną na twarzy mogłem żyć nierozpoznany przez prawie dwa lata. To było świetne. Z drugiej strony, po tym dwuletnim urlopie, muszę odnaleźć się z powrotem w swoim życiu. Szczególnie w moim życiu z nowym albumem i wszystkimi wymaganiami jakie stawiane są współczesnemu muzykowi rockowemu. Zdjęcia, wywiady, filmy – wracam do witryny sklepowej. Znowu jestem eksponatem, który żyje z bycia ocenianym. Z każdym nieznajomym, który wyrobi sobie opinię o tobie, stajesz się coraz bardziej bezbronny. Te aspekty są teraz bardziej przytłaczające i wyczerpujące niż kiedykolwiek wcześniej.”

Czy myślałeś nad porzuceniem obecnego życia i zakończeniu przygody
z Placebo po tej wyczerpującej trasie?

  „Zgodnie z tą mentalną masturbacją takie myśli przychodzą ci do głowy, ale
z opóźnieniem. Kontynuowaliśmy, wciąż kontynuowaliśmy trasę, nie myśląc o tym, co robimy. Działaliśmy prawie w trybie samodzielnej jazdy. Mechanika tego, co robimy, potoczyła się niemal automatycznie. Potem muzyka ucichła i mieliśmy dwa lata, aby uświadomić sobie naturę rzeczy, które robimy. Aby posegregować to, co jest dla nas dobre, a co niezdrowe. Co lubimy, a co nie. Co jesteśmy gotowi kontynuować, a co nie.”

Wielkimi krokami zbliża się duża trasa koncertowa. Jesteś gotowy?

„Jednym z najbardziej korzystnych i kojących spostrzeżeń, jakie kiedykolwiek miałem, jest to, że nic w życiu nie jest stałe. Rzeczy się zmieniają. Przepraszam, że zabrzmi teraz buddyjska część mnie, ale wszystko jest efemeryczne. Przeszłość jest ustalona. Istnieje tylko we wspomnieniach. Przyszłość jest zaledwie tylko pomysłem. Rzeczywistość jest tylko teraz i zmienia się z każdą sekundą. Tak bardzo chciałbym myśleć, że moja obecna nieśmiałość znowu odejdzie. Że to ciągłe uczucie przytłaczania jest tymczasowe. Ta uwaga jest również moją buddyjską strategią radzenia sobie z trudnymi uczuciami.”

Czy jesteś buddystą?

 “Jestem uczniem, który zgłębia tajniki wiary, ale nie jestem buddystą. Jedyną grupą, której jestem członkiem i za którą czuję się odpowiedzialny jest Placebo”

(SLAM, Issue 121, April 2022)

Tłumaczenie z języka niemieckiego na angielski by Chrissi Raum

Tłumaczenie na język polski: Karolina

SLAM Magazine:

https://www.slam-zine.de/

Photo credit: Magazine cover