Placebo jest jednym z zespołów, na przestrzeni ostatnich 20 lat, które definiują rock alternatywny i który świętuje ten fakt wydaniem retrospektywnego albumu A Place For Us To Dream — 20 Years Of Placebo, zawierającego nie tylko największe hity, ale również dobrze znane efekty współpracy z takimi ikonami muzyki jak David Bowie czy Michael Stipe.
Zespół założony przez Briana Molko, wokalistę pochodzenia szkocko-amerykańskiego, oraz szwedzkiego basistę Stefana Olsdala, wydaje także minialbum Life’s What You Make It, zawierający sześć nie publikowanych dotąd utworów, wśród których znajduje się nowy singiel “Jesus’ Son” oraz cover zespołu Talk Talk “Life’s What You Make It.” Album oraz epka mają się ukazać 7 października, a zaledwie tydzień później zespół rusza w światową trasę, którą rozpocznie 13 października koncertem w Danii.
Od wydania ich debiutanckiego albumu “Placebo” w 1996 roku, który spotkał się ze sporą krytyką, zespół sprzedał ponad 12 milionów płyt na całym świecie, okrył się złotem i platyną w ponad 30 krajach, a także 6 razy znalazł się w czołowej dziesiątce albumów w Wielkiej Brytanii. Co więcej, grupa była headlinerem festiwali i zagrała na koncertach w ponad 70 krajach na sześciu kontynentach, zdobywając wspaniałą reputację za swoje hipnotyzujące występy.
Widziałam na waszym profilu na Facebook’u, że utworzyliście playlistę Spotify – #PlaceboDream, czyli wymarzoną setlistę złożoną z dziesięciu kawałków, o których fani mówili, że chcieliby je usłyszeć podczas nadchodzącej trasy. Czy spośród najpopularniejszych piosenek, które znalazły się na tej liście coś was zaskoczyło?
Tak, nawet kilka rzeczy. Ale z reguły jesteśmy bardzo ostrożni, kiedy fani wymieniają swoje ulubione piosenki, ponieważ nieważne jaki set zagrasz i tak zawsze znajdzie się ktoś kto powie „Nie zagraliście tego b-side’u z singla, który ukazał się w Japonii”. Dlatego staramy się grać kawałki, z którymi jesteśmy związani emocjonalnie, natomiast jeśli chodzi o nadchodzącą trasę to wyjątkowo zagramy stare utwory, których nie wykonywaliśmy od bardzo dawna. Robimy to tylko po to żeby oddać honor kawałkom, którym zawdzięczamy nasz sukces oraz tym, które lubią fani.
Czy sądzisz, że będziecie zmieniać setlistę w zależności od miasta, w którym będzicie występować?
Trochę to zajmie zanim set zostanie dopracowany, ale jeśli już jest w stu procentach gotowy zazwyczaj trzymamy się go przez całą trasę.
Ktoś stwierdził, że tytuł nowej epki Life’s what you make it, jak również najnowszy singiel “Jesus’ Son” mają w sobie pewien motyw „zwycięstwa nad przeciwnościami losu”. Zastanawiam się, czy się z tym zgadzasz? I czy określa to w pewien sposób miejsce, do którego dotarliście z Brianem po 20 latach wspólnego życia w zespole?
Tak, to prawda. To znaczy, nie jesteśmy członkami żadnej organizacji religijnej, ale jeśli chodzi o kwestie duchowe to wierzę, że to co zrobisz dla innych powróci do ciebie. Uważam także, że im bardziej jesteś pozytywnie nastawiony oraz im więcej ciężkiej pracy i wytrwałości wkładasz w codzienność i swoje relacje z ludźmi, tym więcej dostajesz od życia. Szczególnie jest to ważne w relacjach z ludźmi – musisz nauczyć się słuchać i szanować opinie innych oraz to w jaki sposób żyją. Dlatego „życie jest takie jakim go stworzysz” jest pewnym sloganem, z którym należy budzić się każdego dnia. Czasami budzę się z atakiem paniki i mówię sobie, że to zaraz minie i że na świecie jest mnóstwo dobrych rzeczy, dla których warto żyć. Jestem wdzięczny za wszystko to, co mam i doceniam wiele spraw.
To bardzo ważne słowa. Przede wszystkim dla młodych ludzi, którzy być może nie wiedzą jeszcze – lub nie przeżyli jeszcze dostatecznie sporo – że złe dni mijają. Zawsze powtarzam, że jednym z niewielu prawdziwych zalet starzenia się jest fakt uczenia się – na poziomie komórkowym – że nawet w najgorszych chwilach możesz być pewny, że „to też minie”
Tak, według tego żyjemy. Mówi się o tym w niektórych społecznościach, „że to minie”. Dlatego, kiedy sądzisz, że wszystko jest beznadziejne, musisz sobie powiedzieć, że to minie – nawet jeśli brzmi to fałszywie albo strasznie płytko w danej chwili – taka jest prawda.
Niemniej jednak, kiedy jest się młodym wszystko może wydawać się przytłaczającą katastrofą lub czymś co będzie trwać wiecznie, prawda?
Owszem, kiedy jesteś młody wydaje mi się, że żyjesz bardziej daną chwilą. I te chwile są bardzo intensywne ponieważ przeżywasz wszystko po raz pierwszy – jak na przykład zakochanie. Albo przeprowadzka. Albo rozstanie twoich rodziców. Takie sprawy są bardziej dotkliwe dla młodych ludzi ponieważ są oni mniej doświadczeni pod kątem emocjonalnym i bardziej otwarci na te emocje.
Zgadza się. Wracając jeszcze na chwilę do kwestii duchowości – jedną z wielu rzeczy, które uderzają mnie jeśli chodzi o Placebo to wszechobecny traf – nawet w przypadku waszych początków. Mimo, że ty i Brian uczęszczaliście do tej samej szkoły w Luksemburgu dopiero wasze przypadkowe spotkanie w Londynie w 1994 roku – kiedy Brian zobaczył cię jak przechodziłeś z gitarą na ramieniu – sprawiło że połączyliście siły. Powiedz mi co robiłeś w tamtym okresie. Podążałeś za karierą muzyczną? Byłeś już związany z jakimś zespołem?
Okej, no więc pewnym prekursorem tego spotkania był sam fakt, że uczęszczaliśmy oboje do amerykańskiej szkoły w Luksemburgu. Nasza szkoła wyglądała trochę jak w tym filmie, The Breakfast Club, w którym zagrała Molly Ringwald. Uczniowie byli bardzo podzieleni, tak że sportowcy trzymali się razem, ci z kółka teatralnego razem, a śliczne dziewczyny razem. Ja byłem raczej typem sportowca, Brian był w grupie teatralnej i nikt się nie spotykał z osobami należącymi do innych grup, po prostu nie robiło się tego w tamtych czasach. Później wyjechałem do Londynu, żeby studiować, ponieważ pod wieloma względami jest to muzyczne centrum Europy, zarówno jeśli chodzi o zespoły, które się tam przewijają, jak również w kwestii edukacji, którą można otrzymać. Nosiłem gitarę na ramieniu ponieważ chodziłem do szkoły, gdzie uczyłem się na niej grać. Uczyłem się także bycia producentem i miałem zajęcia z teorii muzyki. Brian natomiast dopiero co ukończył kierunek teatralny i poczuł, że tworzenie zarówno filmów jak i sztuk teatralnych jest bardziej czasochłonne – jeśli chodzi o czas od momentu powstania pomysłu do jego ostatecznej realizacji – aniżeli muzyka. Dlatego też w tamtym okresie naszego życia oboje skupialiśmy się przede wszystkim na muzyce i Brian wkrótce zaprosił mnie na jeden ze swoich występów. Od tamtej pory postanowiliśmy razem pracować. Nie mieliśmy żadnych obowiązków, żadnej rodziny, a pieniędzy spokojnie wystarczało na jedzenie. Dlatego weszliśmy w ten biznes, paląc poniekąd za sobą wszystkie mosty. I tak oto jesteśmy tutaj dziś.
Dokładnie, tak oto jesteśmy tutaj dwadzieścia lat później. Placebo wydało swój pierwszy album w 1996 roku, a w 1997 zagraliście na pięćdziesiątych urodzinach Davida Bowie na Madison Square Garden. Powiedz mi w jaki sposób trafiliście tam na scenę i w jaki sposób staliście się przyjaciółmi z Davidem.
Zawdzięczamy to sporej dawce szczęścia [śmiech]. Tak właściwie to powinniśmy podziękować za to Morrissey’owi. David Bowie promował swój album Outside koncertując po Europie, a Morrissey był jego supportem. Pewnego dnia będąc we Włoszech, Morrissey, nie mówiąc nikomu, zabrał tourbusa i pojechał nim do swojego domu w Anglii żeby zobaczyć się ze swoją matką. Kiedy wszyscy obudzili się następnego dnia jego zespół zapytał „Gdzie jest Morrissey?”, a David Bowie dopytywał się „Gdzie jest mój support?”. Szczęśliwym trafem David Bowie i Placebo mieli tego samego agenta i powiedział on do Davida „Słuchaj, mam demo takiego nowego zespołu i myślę, że ci się spodoba”. To wszystko działo się zanim nagraliśmy nasz pierwszy album. Bowie przesłuchał nasze demo i zaproponował żebyśmy zostali jego supportem na trasie. W taki sposób Placebo przeszło od grania w londyńskich pubach dla zaledwie trzystu osób do występowania przy ośmiotysięcznej publiczności we Włoszech. To było coś w stylu „Cholera, rzuciliśmy się na głęboką wodę i krzyżujemy nasze ścieżki z Davidem Bowie” [śmiech].
I wtedy Bowie nagrał piosenkę z Placebo.
Tak. Brian był wtedy na wakacjach na Karaibach i pewnego dnia, bardzo wcześnie rano, zadzwonił do niego David Bowie. Powiedział mu „Uwielbiam wasz kawałek Without You I’m Nothing. Musimy zagrać go razem podczas gali Brit Awards”. Brian odpowiedział „Ja uważam, że ta piosenka jest zbyt mroczna i melancholijna. Co powiesz na to, żeby zamiast tego nagrać ją na nowo z nami?”. I w taki spobób wylądowaliśmy w Chung King Studios w Nowym Jorku, gdzie David Bowie nagrał swoje brzmienie, a Tony Visconti wszystko zmiksował. To był naprawdę wyjątkowy moment w naszym życiu. Mimo to nie mogliśmy się powstrzymać żeby nie nacisnąć czerwonego guzika pomiędzy kolejnymi próbami i powiedzieć „David, myślę że potrafisz zrobić to lepiej”. On odpowiedział „W porządku chłopaki, spróbuję jeszcze raz” [śmiech].
Czy planujecie w jakiś sposób oddać hołd Davidowi podczas nadchodzącej trasy?
Mamy zamiar grać na tej trasie utwór “Without You I’m Nothing” i za każdym razem będzie on dedykowany właśnie jemu – nawet jeśli nie wyrazimy tego słowami to na pewno będziemy o tym myśleć. Zarówno Brian jak i ja byliśmy zrozpaczeni, kiedy usłyszeliśmy tą tragiczną wiadomość o Davidzie. Poczuliśmy się jakbyśmy stracili członka rodziny.
Ten rok jest szczególnie ciężki dla wszystkich fanów muzyki, ale wiem, że śmierć Davida Bowie była szczególnie trudna dla was.
Tak, to wszystko co dzieje się w tym roku, jak na przykład Prince do cholery, jest beznadziejne. Musimy jednak iść dalej. Ten mroczny rok także przeminie.
Trasa rusza 13 października i wiem, że kolejne daty koncertów będą dodawane, ale muszę zapytać – planujecie przyjechać do Stanów?
Chcielibyśmy, bardzo. Lubimy koncertować po Stanach. Niemniej jednak ciężko się tam dostać ponieważ pracownicy lotniska są bardzo agresywni kiedy zadają te wszystkie pytania (Stefan naśladuje pracownika): „No więc czym się zajmujecie? Dlaczego lecicie do Stanów? Co ze sobą zabieracie? Jaki jest cel waszej podróży?”. I pomyśleć, że to tylko odprawa na Heathrow [śmiech]. Zawsze czujemy się jakby to było przesłuchanie! Ale kiedy docierasz już do Stanów, naprawdę jest tam świetnie. Zatem, tak, chcemy pojechać. Aktualnie staramy się to ogarnąć pod kątem logistycznym. Wiesz, koncertowanie po Stanach jest kosztowne, dlatego kombinujemy żebyśmy nie wrócili stamtąd kompletnie spłukani [śmiech].
W jaki sposób fani powinni śledzić newsy na was temat i dowiadywać się o nowych datach koncertów?
Najlepszym miejscem jest nasza strona internetowa: Placeboworld.co.uk. Na naszym facebookowym profilu także umieszczamy wszystkie najnowsze informacje. Musieliśmy zatrudnić kogoś, kto zajmowałby się tylko i wyłącznie Internetem. Około roku 2000, stało się jasne, że jest to najlepszy sposób żeby dotrzeć do ludzi i żeby komunikować się z fanami, dlatego też mamy osobę pracującą na pełny etat, która dba aby wszystko było jak najbardziej aktualnie i na czasie.
TŁUMACZENIE: KAROLINA
-
NASZE STRONY
TAGI
#40lsdal #Placebo8 allout Angela Chan APFUTD APlaceForUsToDream B3EP backstage BFTS Bill Lloyd bootleg Brian Molko cover czytelnia download dvd EP fani Fiona Brice forum itunes kolaboracje LGBT LLLTV LoudLikeLove merchandise MolkoFourOh Nick Gavrilovic Placebo20 Planes Polska prasa radio record store day setlista singiel Stefan Olsdal Steve Forrest strona trasa twitter unplugged video wywiad zdjęciaCIASTECZKA
WYSZUKAJ
Meta
GALERIA